• Dzisiaj jest środa, styczeń 10, 2024

Armata

armata
Andrzej Liczmonik
lipiec25/ 2016

Stała na polanie otoczona gęstą plątaniną traw i zarośli, spomiędzy których ledwo można ją było dostrzec. Jej spiżowe koła przysypane częściowo ziemią były praktycznie nieruchome. Lufa pokryta grubą warstwą patyny i ptasich odchodów celowała lekko ku górze, między gałęzie drzew, gdzie nie krył się żaden wróg godny poczęstowania kulami, jakie niegdyś niemal bez przerwy w nią ładowano.

Od wielu lat nie słyszała już komend: „Cel!”, „Ognia!”, „Odłamkowym!”, „Przeciwpancernym!”. Teraz, w lesie, panowała cisza mącona tylko śpiewem ptaków i szelestem liści. To niewątpliwie był czas skłaniający do rozmyślań. Tak więc armata chętnie wspominała przeszłość: dawną, zamierzchłą, gdy była jeszcze kościelnym dzwonem zawieszonym na wysokiej wieży. To stamtąd roztaczał się rozległy widok na całą okolicę. Raz zieloną, skąpaną w słońcu, to znów spowitą mgłą, kiedy indziej przysypaną białym śniegiem albo mieniącą się tysiącem kolorów kwitnących obficie kwiatów. Wtedy codziennie swymi dźwięcznymi uderzeniami zwoływała ludzi na modlitwę, aby zmęczeni i zabiegani przystanęli na chwilę, powierzyli Stwórcy swoje zmartwienia, troski… Niekiedy biła radośnie i tryumfalnie, obwieszczając uroczyste święta, innym razem, gdy mieszkańcy okolicznych wiosek odprowadzali na wieczny spoczynek kogoś ze swoich bliskich, zawodziła żałośnie.

Ostatni raz kazano jej bić na trwogę, kiedy do wsi zbliżali się wrogowie – źli ludzie pragnący wyrządzić szkodę mieszkańcom spokojnej okolicy. Wkrótce usłyszała huk armat rozjeżdżających kołami pobliskie pola i przez myśl jej nie przeszło, że niedługo stanie się jedną z nich. Ściągnięto ją z wieży kościelnej następnego dnia po zajęciu wioski przez najeźdźców. Wywieziono do odlewni i przetopiono.

Źle czuła się w nowej roli. Dotychczas wisiała spokojnie, zawsze w tym samym miejscu, kołysząc się tylko miarowo na polecenie dzwonnika. Teraz musiała być w ciągłym ruchu – przemieszczać się razem z wojskami, w których służbę została wprzęgnięta. Ogłuszający huk, jaki obecnie z siebie wydobywała, w niczym nie przypominał melodyjnych uderzeń spiżowego serca o czaszę. Najbardziej jednak bolało to, do czego jej używano. Pociski, które wypluwała z lufy rozrywały ludzi na strzępy, niszczyły ich domy, siały grozę i spustoszenie. Czuła do siebie samej odrazę z tego powodu. Cóż jednak mogła zrobić. To człowiek wyznaczał jej zadania. Zmuszał do niebycia sobą.

Odetchnęła z ulgą, gdy w końcu porzucono ją w tym lesie. Ci, którzy jej dotychczas używali, musieli uciekać w popłochu przed nacierającym przeciwnikiem. Odłamek pocisku wystrzelonego z innej armaty uszkodził jej zapłon, więc jako bezużyteczna pozostała tu, gdzie stoi do dziś. Daleko to wprawdzie od miejsca, w którym niegdyś wzywała ludzi na modlitwy, ale pogodziła się z tym, że tamtej okolicy nigdy już nie zobaczy. Najważniejsze, że przestała strzelać, przestała zabijać, reszta nie miała dla niej znaczenia.

Wkrótce zdała sobie jednak sprawę, że oto teraz jest zupełnie bezużyteczna. Stoi na tej polanie, zarasta trawą i chwastami, nikt się nią nie interesuje. Pewnie przeczeka tu nieruchomo do czasu, gdy powietrze, woda i żyjące w glebie mikroskopijne istoty rozłożą jej spiż na czynniki pierwsze. Wtedy to zniknie z powierzchni ziemi, stając się jej nieodłączną częścią. Zasmucał ją taki los. Czasem myślała: może ktoś mnie tu jeszcze znajdzie? Może jeszcze nadejdzie czas, gdy znów stanę się komuś potrzebna?

Dwóch ludzi przechodziło przez las, żywo o czymś ze sobą rozmawiając. Gdy znaleźli się na rozległej polanie, jeden z nich zauważył wznoszącą się ku niebu lufę. Mężczyźni podeszli bliżej. Obejrzeli dokładnie starą, uszkodzoną armatę, opukali ją ze wszystkich stron.

– To solidny kawał złomu, w dodatku spiżowego – powiedział starszy mężczyzna. – Trzeba będzie przysłać jakąś lawetę, żeby ją stąd zabrać.

W armatę wstąpiła nowa nadzieja.

Więc jednak ktoś się mną zainteresował! – pomyślała. – Nie będę skazana na stopniowe zniszczenie przez rdzę.

Armata nie zdawała sobie sprawy, że tym razem zostanie przetopiona na posąg przedstawiający jednego z generałów dowodzących w tej wojnie, która tak radykalnie odmieniła jej los. Będzie odtąd stała nieruchomo w środku miasta na kamiennym cokole i upamiętniała najgorszy czas w swojej spiżowej historii.

 

Zdjęcie na licencji: Creative Commons

Twój adres e-mail nie będzie publikowany. Musisz zaznaczyć pole *

Możesz użyć takich HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>