Scenariusz: Odnajdę moc w samotności
Scena 6. Wystawa. Czas współczesny.
Na środku sceny stoi ryćka*. Miękko siada na niej Aktor I. Jest w nim jeszcze sporo poczucia niepewności, ale nie jest już zamknięty w sobie. Dość monotonnie wypowiada swój tekst. Pozostali aktorzy czyli manekiny (I, II, III, IV, V, VI, VII) wchodzą na scenę. Są ubrani we współczesne czarne stroje. Każdy ma narzuconą na ramionach cienką, białą pelerynę. Poruszają się sztywno, jak to manekiny, miarowo przechadzają się wokół, a potem zatrzymują się za siedzącym Aktorem I, tworząc niedomkniętą figurę. Pozostając w wyszukanych pozach, rytmicznie wypowiadają swoje kwestie, zwracają się na przemian to do siebie, to do siedzącego.
Rozmowa 6
A-I:
We wszechświecie bez zmian
zaglądam w powietrze
nie zauważam niczego niepokojącego
słońce brzęczy ultrafioletem
tak samo jak wczoraj
patrzę na niebo na ścianę – nie zmieniły barw
nie zauważam braków ani niedociągnięć
dziś jest niedziela
tak samo jak wczoraj i przedwczoraj
A-II: Minął kolejny znojny tydzień.
A-III: Ostatnim odcinkiem drogi całego tygodnia jest niedziela, zamyka i podkreśla miniony czas. [Zwraca się do Aktora I.]
A-IV: Niektórzy sądzą, że to niedziela jest początkiem dla nowego tygodnia. [Delikatnie dotyka ramienia Aktora III.]
A-V: Zależy, jak rozumieć ciągłość upływającego czasu. Dla mnie nie ma znaczenia dzielenie czasu na odcinki: dni, tygodnie, lata… Czas płynie jak rzeka, od źródła do ujścia. [Patrzy na wszystkich Aktorów.]
A-VI: Tak, przemijanie jest zjawiskiem bezustannym, czasu nie da się podzielić na fragmenty lub którykolwiek wyodrębnić. [Patrzy najpierw na Aktora V, potem na Aktora I.]
A-VII: Niektórym chce się wyć z powodu monotonii codziennie powtarzających się czynności. [Wpatruje się w Aktora I, a po chwili w Aktora II.]
A-II: Nic, co znajduje się w człowieku, nie chce samo się zmienić, tylko grzmi samo i błyska się samo. [Zerka najpierw na Aktora VII, potem na Aktora I.]
A-III: Potrzebujemy siły i odwagi, żeby naprawiać rzeczywistość, jeśli nie akceptujemy tego, co zastajemy obok siebie. [Zamyślony, wpatruje się w Aktora I.]
A-IV: Mógłbym płakać z rozpaczy, gdybym nie zdał sobie sprawy z tego, że nie przemaluję szarości na kolory tęczy, jeśli nie mam odpowiednich farb. [Podchodzi miarowo bliżej Aktora III, choć patrzy na Aktora I.]
A-V: Niewinni i bezradni toną w krainach łez. [Odwraca się w stronę Aktora IV.]
A-VI: Nigdy nie dasz rady, jeśli nie pojmujesz sensu walki pomiędzy przeciwieństwami, jakie mieszczą się w tobie, i gdy nie stworzysz zasad, które będą regulowały osiąganie wewnętrznej zgody z samym sobą. [Patrzy na Aktora V.]
A-VII: W głębi twej istoty stanie się coś tajemniczego, nieodwołalnego, jeśli w swej samotności oderwiesz się od czasu i postanowisz być „tu i teraz”, naprawdę i w zgodzie z samym sobą. [Podchodzi do Aktora I i patrzy na pozostałych Aktorów.]
A-II: Zaspokoisz głód i będziesz nim gardził, syty w całej swojej woli. [Spogląda po twarzach pozostałych Aktorów.]
A-III: Za tysiąc lat powietrze być może nadal będzie przeźroczyste, a słońce wciąż będzie ogrzewało promieniami ziemię. [Poklepuje po ramieniu Aktora II, patrząc na Aktora I.]
A-IV: Jeśli nie zostawisz wyraźnych śladów stóp na piasku nad morskim brzegiem, gdzie odpoczywałeś w niedzielę swego życia, świat zapomni o tobie. [Zdejmuje buty, patrząc to niby przed siebie, to na Aktora I.]
A-V: Chcę wyraźne zaznaczyć swój ślad. [Siada sztywno jak manekin i też zdejmuje buty.]
A-VI: To zawieś w próżni wszechświata transparent z napisem: „Byłem… Kochałem…” [Patrzy najpierw na Aktora I, potem na pozostałych Aktorów.]
Na koniec aktorzy – manekiny sztywno wychodzą scenę. Aktor I mechanicznie wychodzi za nimi.
* Ryćka – w gwarze śląskiej to mały stołeczek
Zdjęcie na licencji: Creative Commons
Copyright © by Alfred Kampa